wtorek, 12 marca 2013

Do wiosny...

Dość mam już tej zimy... Kilka dni temu przyszła nadzieja na wcześniejszą wiosnę,
ale ostatnie dwa dni postanowiły zadrwić z przygotowanych wcześniej wiosennych butów.  Ale i tak już w nich chodzę!
Nie są to w końcu sandałki, tylko poważne botki!
Podziwiam mieszkanki Nowego Jorku i Londynu, które nawet przy opadach śniegu
(no, niewielkich, ale zawsze to śnieg!) chodzą z gołymi nogami albo w sandałkach (przy czym w górnych częściach ciała są opatulone w czapy, futra, wielkie płaszcze, długie szale i rękawiczki).

Ale wracając do mojego obucia - to tylko botki, żadne tam ekstrawagancje.
Z jesiennej kolekcji TOPSHOP, jedne z niewielu, które mogę nazwać i bardzo ładnymi, i bardzo wygodnymi.
Ładny kształt, srebrne ćwieki układające się w ozdobny wzór, stabilny obcas - to wszystko sprawiło, że najczęściej przed wyjściem wybór pada na tą parę. Noszę do nich na co dzień wielką szarą torbę -  wygodną i pakowną -
mieszczą się w niej niewielkie planowane i nie planowane zakupy:)






















Uważam, że TOPSHOP ma wiele ciekawych modeli w tym stylu, które chętnie przygarnęłabym do swojej kolekcji, ale niestety jedyny sklep tej firmy mieści się w Warszawie, gdzie zwykle mi nie po drodze, poza tym przypuszczam, że i tam wiele modeli jest niedostępnych... A więc możemy je wspólnie pooglądać...




1 komentarz: